Spis treści
Ile razy w życiu słyszałeś, że jesteś zdolny, ale leniwy? Że gdyby tylko ci się chciało… to nie wiadomo gdzie byś był? Że masz potencjał, ale go marnujesz? Jako studentka psychologii (i osoba zdiagnozowana), wiem, jak często za tymi etykietkami kryją się niezdiagnozowane trudności neurologiczne, które latami pozostają niezrozumiane – zarówno przez otoczenie, jak i przez samego siebie.
Czym tak naprawdę jest ADHD?
To zaburzenie neurorozwojowe, które wpływa na sposób, w jaki funkcjonuje mózg. Tak ogólnie – ale konkretnie: masz chaos w głowie, zaczynasz 7 rzeczy i kończysz żadnej, zapominasz o ważnych sprawach, bo właśnie skończyłeś głęboki research na temat, nie wiem, życia mrówek.
U dzieci wygląda to często jak nadpobudliwość. U dorosłych? Raczej jak: „czemu znowu nie odpisałem na maila od tygodnia”, „czy posprzątanie kuchni naprawdę może mnie przerosnąć?” i „czemu wszyscy ogarniają życie, a ja robię notatki o 2 w nocy i nie wiem, co jadłem na obiad?”.
U chłopców ADHD częściej objawia się w stylu „nie mogę usiedzieć, kręcę się, wszyscy to widzą”. U dziewczyn? Raczej jako bałagan w głowie, zamyślenie, problemy z organizacją. Czyli co? Czyli często nikt tego nie zauważa. Przez lata.
Zamiast pomocy słyszysz „masz potencjał, ale go marnujesz”. Zamiast diagnozy – „nie jesteś wystarczająco zorganizowana”. A potem masz 25 lat, wpisujesz „dlaczego nie potrafię żyć jak normalny człowiek” w Google… i zaczynasz składać puzzle.
Paliwo dla umysłu – dopamina
Dopamina to taki paliwowy kop dla mózgu. Odpowiada za motywację, skupienie, działanie. I teraz uwaga: u osób z ADHD jej poziom jest niższy albo niestabilny. Czyli jak nie ma bodźca, presji, adrenalinki lub czegoś ekscytującego – to organizm mówi „meh”.
W skrócie? Rzeczy ważne, ale nudne (czytaj: wysłanie maila, zrobienie przelewu, zadzwonienie do lekarza) rosną do rangi misji niemożliwej. Nie dlatego, że jesteś nieogarnięty. Tylko dlatego, że Twój mózg potrzebuje więcej dopaminy, żeby w ogóle ruszyć.
Dlatego właśnie tak często scrollujemy, odwlekamy, działamy na ostatnią chwilę. Nie bo jesteśmy „rozlaźli”, tylko bo nasz mózg nie widzi sensu w nudnych rzeczach. A przynajmniej nie od razu.

Dlaczego ADHD często pozostaje niezauważone?
Przez wiele lat ADHD diagnozowano głównie u dzieci – konkretnie u chłopców, którzy skakali po klasie i rzucali ołówkami. Bo ich było widać. Bo byli „uciążliwi”. Bo zakłócali lekcje.
A co z tymi, którzy zamiast biegać, siedzieli cicho, patrzyli w okno, płakali po cichu i robili notatki kolorami tęczy? No właśnie. Jest taka forma ADHD, w której dominuje rozkojarzenie, marzycielskość, niepokój, przebodźcowanie, wewnętrzny chaos. Częściej występuje u dziewczyn i kobiet. I – co gorsza – często bywa idealnie zamaskowana przez:
- perfekcjonizm („bo jak nie zrobię idealnie, to się wstydzę”),
- nadwrażliwość i zamartwianie się,
- wieczne zadowalanie innych,
- noce zarwane „bo deadline był tydzień temu, ale mózg odpalił się dziś o 23:40”.
Taka osoba na zewnątrz wygląda jak ogarnięta. A w środku? Często totalne rozsypanie. I bardzo dużo samotnego „czemu znowu to sobie robię?”.
Dorosła kobieta z ADHD? Często myli się ją z depresją albo wypaleniem.
U dorosłych ADHD często jest nierozpoznane lub błędnie diagnozowane jako:
- depresja (bo „nic mi się nie chce”),
- zaburzenia lękowe (bo „ciągle się martwię”),
- wypalenie (bo „mam za dużo na głowie i nic nie ogarniam”),
- osobowość chaotyczna (czytaj: „jesteś trudna i nieogarnięta”).
I tu robi się poważnie: wiele osób zaczyna wierzyć, że problem tkwi w ich charakterze, że są „leniwe”, „niezdolne”, „niedojrzałe”, a nie w tym, jak działa ich układ nerwowy.
Błędne koło frustracji – niska samoocena
Osoba z ADHD często słyszy w dzieciństwie i dorosłości: „weź się w ogarnij”, „masz wszystko, a nic z tego nie robisz”, „jesteś leniwa”. Takie słowa prowadzą do głębokiego poczucia wstydu, przekonania, że „coś ze mną jest nie tak” , „jestem niewystarczający” , lęku przed porażką i unikaniem wyznań. To nie lenistwo. To nie defekt charakteru.
To realna różnica w działaniu mózgu. ADHD to nie wymówka – to wyzwanie, które wymaga zrozumienia, strategii i wsparcia.
Diagnoza jako rozwiązanie większości trudności
Dobrze postawiona diagnoza to często pierwszy raz, kiedy ktoś mówi Ci:
„To nie Twoja wina. Twój mózg działa inaczej – i to ma sens.”
Co może pomóc?
- konsultacja z psychologiem lub psychiatrą (serio, warto),
- psychoedukacja – dowiedz się, co się dzieje w Twojej głowie,
- techniki organizacji (ale dopasowane do ADHD, nie „po prostu kup planner”),
- praca z emocjami i bodźcami (czyli mniej chaosu, więcej spokoju i zrozumienia),
- leczenie farmakologiczne – jeśli wskazane (nie każdemu potrzebne, ale warto rozważyć),
- społeczność – bo naprawdę dobrze jest wiedzieć, że nie jest się samotnym.

Słowo ode mnie
Piszę ten tekst nie tylko jako autorka bloga o psychologii, ale też jako osoba, która zna to od środka. Wiem, jak to jest mieć głowę pełną pomysłów… i nie móc wstać z kanapy, odłożyć telefonu.
Jak to jest być inteligentną, a nie ogarniać najprostszych rzeczy: maila, prania, własnych emocji.
Bo ADHD to nie lenistwo.
To nie fanaberia.
I chociaż nie odbiera Ci wartości jako człowieka – to bez zrozumienia potrafi skutecznie ją zakryć. Podejrzewałam ADHD u siebie od kilku lat, ale dopiero niedawno zaczęłam przyglądać się temu na serio. Rozpoczęłam psychoterapię, zaczęłam czytać, słuchać, rozmawiać – i nagle zaczęło klikać. Te wszystkie moje „dziwne” zachowania, nieogar, przypał i emocjonalne przeładowanie… to nie był mój charakter. To był mój układ nerwowy.
Od miesiąca mam oficjalną diagnozę. Niedługo zaczynam farmakoterapię. I pierwszy raz od bardzo dawna mam poczucie, że to może być początek czegoś dobrego. Będę dzielić się tutaj moją drogą, tym, co działa, co nie działa, co pomaga i co po prostu warto wiedzieć. Bo wiem jedno – można żyć lepiej, spokojniej, bardziej w zgodzie ze sobą. Tylko najpierw trzeba przestać walczyć z samym sobą, a starać się zrozumieć.
Nie mówię, że każdy ma ADHD. Ale mówię, że zrozumienie siebie to najlepszy prezent, jaki możesz sobie zrobić. Serio. To nie wstyd szukać odpowiedzi. To ulga, gdy znajdujesz je po latach życia w trybie „wszystko albo nic”.
Jeśli chcesz dostawać więcej treści w tym stylu, zapisz się do mojego newslettera. Wysyłam konkretne treści, bez spamu. Dzielę się tym, co realnie pomaga zrozumieć więcej.


 
                             
                             
                            
Współczesne technologie dają nowe możliwości w diagnozowaniu i leczeniu depresji. Aplikacje mobilne do monitorowania nastroju, konsultacje online z psychologiem, wsparcie na forach internetowych czy korzystanie z narzędzi do medytacji i relaksacji stają się coraz popularniejsze. Dzięki nim łatwiej jest monitorować objawy, szybko reagować na ich nasilenie oraz utrzymywać stały kontakt ze specjalistą. Jednak technologie nie powinny zastępować bezpośredniego kontaktu z lekarzem w sytuacji kryzysowej – powinny być traktowane jako wartościowe uzupełnienie tradycyjnej terapii.
Zgadzam się. Technologia daje nam ogromne możliwości, które jeszcze kilka lat temu były nie do pomyślenia – i super, że coraz więcej osób z nich korzysta. Jest kilka aplikacji, które sama mogłabym polecić jako DODATEK. Nie możemy zapominać, że aplikacja to nie terapeuta. Można dzięki niej szybciej zauważyć coś, ale rozmowa ze specjalistą nadal jest fundamentem, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych. Masz może jakieś sprawdzone aplikacje albo platformy, które szczególnie polecasz? Dla niektórych osób jednak to dobry sposób na pierwszy krok w kierunku zmiany.
Czuje tak jakbym czytal o sobie,w dziecinstwie mialem diagnoze adhd ale bylo to uwazane za cos z czego sie wyrasta stad brak jakiegokolwiek leczenia w doroslym zyciu.Gdy czytam o objawach doroslego adhd to praktycznie prawie wszystko pasuje do mnie.Mysle ze w spoleczenstwie tez panuje pewna stygmatyzacja osob choroych psychicznie stad wielu ludzi unika leczenia
Dziękuję, że się tym podzieliłeś – serio. To, co piszesz, niestety wciąż dotyczy wielu osób. Kiedyś ADHD było traktowane jak „coś, z czego się wyrasta”, a dziś wiemy, że u dorosłych wygląda inaczej, ale dalej potrafi nieźle namieszać w codziennym funkcjonowaniu. I dokładnie tak, jak mówisz – brak leczenia w dzieciństwie często przekłada się na brak zrozumienia i wsparcia w dorosłości.
To, że rozpoznajesz u siebie objawy, to ogromny krok. Wiem, jak trudno przebić się przez społeczną stygmatyzację i stereotypy typu „przesadzasz”, „wymyślasz” albo „inni też tak mają”. Zachęcam do przeczytania – https://turbopsychologia.pl/2025/05/27/pomoc-psychologiczna-budzi-strach/ . Zastanawiam się – czy rozważałeś może ponowną diagnozę jako osoba dorosła? Albo kontakt z psychologiem, który specjalizuje się w ADHD u osób dorosłych?
Czasem już sama konsultacja może sporo rozjaśnić – nie tylko w kwestii objawów, ale też tego, jak sobie skuteczniej radzić na co dzień.